WRÓCIŁAM! <3 Gdańsk, Gdynia, Sopot... Było co zwiedzać i co oglądać, za mną wiele kilometrów dreptania. :) Zobaczyłam Westerplatte, Neptuna, Stocznię Gdańską, Operę Leśną, masę różnych pomników i tablic upamiętniających różne wydarzenia, kościoły, rynki a także zwiedziłam Miejski Ogród Zoologiczny w Gdańsku. Pierwsza, piątkowa kolacja odbyła się w Przystani. Było pysznie i kompletnie zaskoczył mnie sposób informowania klientów o gotowym do odbiorze zamówieniu - dostajecie taki mały dysk, który, gdy jest czas podejść do baru zaczyna migać na niebiesko. :D
Spróbować chciało by się wszystkiego - niestety każdy ma swoją ograniczoną pojemność. Udało się skubnąć śledzia w sosie musztardowym, szaszłyka z wędzonego łososia i ananasa, smażonego bez tłuszczu dorsza, smażonej soli i grzanek. Na rozgrzanie zamówiłam herbatę z duchem - owy tajemniczy duch to krupnik i miód. Lokal ma świetny wystrój - przy suficie sieci rybackie, przy ścianach statki, liny, muszle. Byłam tam dość późno a lokal był wypełniony po brzegi - cudem udało się znaleźć wolny stolik, który został zwolniony już po moim przyjściu. Ceny są bardzo przystępne, porcje odpowiednie. Zazwyczaj spotykam się z tym, że podaje się jak największe porcje ryby, by zapłacono jak najwięcej (niestety potem tylko jestem wkurzona brakiem możliwości zjedzenia całego posiłku), tutaj porcje były dla mnie idealne - zjadłam całość, byłam najedzona ale nie 'przeżarta'. :) Na stronie internetowej 'Przystani' możecie zobaczyć przepisaną wirtualnie wraz ze zdjęciami oryginałów Księgę Gości, w której po wizycie wpisały się takie znane Osoby jak Maciej Kuroń, SKALDOWIE, Grzegorz Markowski, Alicja Majewska, Czesław Niemen, Natalia Kukulska, Ryszard Rynkowski czy artyści Teatru Powszechnego w Warszawie! :)
Śniadania jedliśmy w miejscu noclegu. W sobotę Gdańsk i obiad w znanym wszem i wobec Sphinx'ie. Skusiłam się na delicję z piersi kurczaka w sosie szpinakowym - nazwa nie jest przypadkowa, było pysznie i dużo. :) Na stole pojawiła się również shoarma i karkówka z grilla z duszoną papryką, cebulą i pieczarkami. Jedząc w Sphinx'ie nigdy nie trafiłam na złe i niesmaczne danie, stąd bez obaw odwiedzam ten lokal w każdym mieście.
W sobotę czasu na kolację nie było, gdyż wieczór spędziłam na Ergo Arenie, dopingując Polaków podczas meczu Polska - Francja na Mistrzostwach Europy w siatkówce mężczyzn! I mimo przegranej wychodząc byłam bardzo szczęśliwa, że mogłam tam być, krzyczeć, klaskać, zobaczyć naszych zawodników na żywo i poczuć tę wyjątkową atmosferę! <3
Podczas spacerów natknęłam się na kilka wyjątkowych miejsc.. :)
Wszystkim podróżującym na trasie Trójmiasto - Kołobrzeg i okolice z całego serca polecam zajazd 'Leśny Staw' w Runowie! Zajechaliśmy tam dziś w drodze powrotnej. Cena dwudaniowego zestawu obiadowego zaczyna się już od 15 zł. Zamówiony filet z piersi kurczaka z ananasem przystrojony był w dwa plastry owocu, żurawinę, ser, zestaw surówek składa się z 4 rodzajów warzyw. Do każdego dania głównego dostajecie 6 kulek ziemniaczanego puree a nasze talerze przyozdobione były winogronem i kiełkami. Zamówiony przeze mnie filet w sosie śmietanowym z pieczarkami był przepyszny. Po pierwszych kęsach posiłku już wiedziałam, dlaczego wszystkie stoliki w zajeździe były zajęte a klienci mimo chłodu wybierali nawet miejsca na zewnątrz - polecam serdecznie! :)
A tutaj drobiazgi, które ze sobą przywiozłam.. :) Nie lubię figurek ani innych tym podobnych pamiątek - wolę takie, bardzie użyteczne rzeczy. :)
Śliczne zdjęcia! Bardzo się cieszę, że pobyt tak dobrze się udał i mogłaś odetchnąć innymi emocjami :)
OdpowiedzUsuńTeraz czekam na nowe wspaniałe przepisy :)
Dziękuję Kochana! ;*
Usuńale smakowicie;p Zapraszam cie na szczyptę soli:)
OdpowiedzUsuńA chętnie zajrzę. :)
UsuńWidzę, że weekend udany w 100% :)
OdpowiedzUsuńMilka :O :)
Oj tak, bardzo udany! <3 Mam takie małe zboczenie, że zaglądam na każde stoisko z zagranicznymi słodyczami szukając czegoś ciekawego. :)
Usuńalez ci zazdroszcze tego trojmiasta:)
OdpowiedzUsuńgdzie ty kupilas ta milke?:)
Milkę kupiłam na ulicznym straganie. :D
UsuńLiczyłem na coś więcej niż opis dań ze Sphinx'a (de facto - sieciówki) i tylko jednej smażalni :(
OdpowiedzUsuńW Trójmieście napewno aż roi się, od stylowych knajpek i restauracji..
Drogi Anonimie, nie pojechałam tam z milionem monet, by je wydawać w stylowych knajpkach i restauracjach i spędzać w nich czas. :) Pojechałam tam kompletnie prywatnie i rekreacyjnie, by pozwiedzać i pójść na mecz. :) Na miejscu byłam w piątek wieczorem stąd kolacja w Przystani (która zresztą dla mnie nie jest zwykłą smażalnią, tylko naprawdę ma klimat, pyszne i ciekawe menu oraz rzeszę zadowolonych klientów), śniadania miałam na miejscu noclegu w postaci bufetu, obiad w sobotę w Sphinx'ie, kolację zastąpiła bułka na szybko, bo szłam na mecz a w niedzielę o 12 już wyjeżdżałam, więc mam nadzieję, że wybaczysz brak obszernej relacji i mimo wszystko jeszcze tu zajrzysz. :)
UsuńNie pojechałaś z milionem monet? Pfff... ale porażka :P A tak poważnie, fajna wycieczka i relacja z niej :) W Trójmieście nie byłam ze sto lat... :)
UsuńPijalnia Wedla to musi być raj! Rekomendacje Przystani i Zajazdu zachęcają, żeby odwiedzić te miejsca. Sphinx powszechnie znany, ale delicje w sosie szpinakowym są faktycznie przepyszne. Powodzenia w nawiązywaniu współpracy z firmami ;)
OdpowiedzUsuńOj tak, to druga Pijalnia Czekolady, którą odwiedziłam - za pierwszym razem byłam w Krakowie. I dla mnie to są najprawdziwsze gorące czekolady - gęste i słodkie a nie rzadkie kakao, jakie można dostać w większości lokali, choć mam swoje sprawdzone wyjątki. :)
UsuńLubię Trójmiasto, mimo tego, że byłam tam tylko raz i "zwiedzaliśmy" w śniegu, deszczu i po ciemku :D Czekolada! <3
OdpowiedzUsuńJa też byłam pierwszy raz, ale na szczęście pogoda dopisała i cała sobota była ciepła i słoneczna. :) Ah Ty mój Czekoladoholiku! <3
UsuńTeż uwielbiam takie pamiątki z wakacji :))
OdpowiedzUsuńAż mi się znowu zachciało jechać nad nasze morze, dawno tam nie byłam!
Dla mnie to są najlepsze pamiątki. :)
UsuńJak wrażenie po wizycie w restauracji Gesslerowej?:)
OdpowiedzUsuńTa restauracja należy akurat do Adama Gessler, byłego szwagra Magdy. :) Nie wchodziłam do środka, byłam na późnym wieczornym spacerze na Monciaku i po prostu cyknęłam fotkę szyldu. :)
Usuńaha ;) właśnie się zastanawiałem jak tam jest u nich ;) być może kiedyś będę miał okazje coś skosztować ;)
UsuńJak będziesz daj znać, czy smakowało! :D
UsuńChyba nigdy nie udało mi się jeszcze zahaczyć o te 3 miasta na raz, ale może kiedyś :)
OdpowiedzUsuńLubię takie kulinarne wspomnienia z wyjazdów
Byliśmy autem, więc pewnie tylko dzięki temu udało się odwiedzić wszystko. :)
UsuńWspaniały post :) Zazdroszczę takiej wycieczki, potraw i ciekawych widoków, fajnie mieć taką kulinarną pamiotkę w postaci zdjęć ;)
OdpowiedzUsuńŚciskam:*
Cudowna wycieczka pełna smaków :)
OdpowiedzUsuńOj tak.. :)
Usuńnajfajniejsze jest to, że pozostają wspomnienia i głowa pełna przeżytych chwil:) zdjęcia wyglądają smacznie:)
OdpowiedzUsuńDokładnie - cudownych wspomnień mam całą masę! :)
UsuńWeekend wygląda na udany! :D studiuję w Trójmieście, więc domyślam się, że ciężko było wszystko tak szybko ,,obskoczyć" ;)
OdpowiedzUsuńPewnie bez samochodu by się nie udało. :P
UsuńAż chciałaby się pojeździć tu i tam, a te sossy... pycha:)
OdpowiedzUsuńDokładnie. :)
Usuń